W zeszłym tygodniu rynek próbował łapać oddech po ciężkim okresie potężnej korekty związanej ze strachem przed wpędzeniem amerykańskiej gospodarki w recesję. Tydzień zaczął się bowiem od potężnych spadków, przede wszystkim w Azji, co jednak przełożyło się na Europę i USA. Później jednak do głosu doszły racjonalne argumenty mówiące o tym, że raport za lipiec o zmianie zatrudnienia w USA zawierał sporo zdarzeń jednorazowych.

Tydzień na rynkach giełdowych upłynął ponownie pod znakiem korekty, która wygląda na coraz poważniejsze realne zagrożenie hossy, szczególnie biorąc pod uwagę dzisiejszą fatalną sesję, począwszy od Japonii, poprzez Europę, na USA skończywszy. WIG po dzisiejszej sesji może już niemal wymazać całość wzrostów z tego roku.

Miniony tydzień przebiegał dalej raczej w korekcyjnych nastrojach. Przewaga lepszych danych w USA została wykorzystana przez inwestorów do racjonalizacji oczekiwań na tempo obniżek stóp, ale, co może dziwić, wyższe od oczekiwanych odczyty wskaźników PCE i PCE Core w piątek zaowocowały wzrostami indeksów przy Wall Street. Jako wytłumaczenie podawano tym razem fakt, że wiele wskazuje na bardzo miękkie lądowanie amerykańskiej gospodarki, której PKB w II kw. urósł, wg wstępnych danych, o 2,8% w ujęciu annualizowanym. Spodziewano się tylko 2% wzrostu. Piątkowa sesja pomogła zmniejszyć tygodniową skalę spadku indeksu S&P500 do 1,2%, a NASDAQ spadł o 2,3%. W Europie Zachodniej nastroje były lepsze, bo CAC40 spadł o 0,2%, a DAX nawet mocniej urósł, o 1,4%.

Kampania prezydencka w USA jeszcze na dobre nie nabrała rozpędu, a już staje się tematem nr 1 na rynkach akcji. W zeszłym tygodniu dyskontowano w USA zmianę na stanowisku prezydenta, po tym jak sondaże dawały widoczną przewagę D. Trumpowi, a J. Biden zachorował na COVID i usunął się w cień. Jak się okazało, usuwa się w cień na stałe, bo w weekend zrezygnował z ubiegania się o drugą kadencję. Zamiast niego z Trumpem ma walczyć obecna wiceprezydent Kamala Harris. Trump wygrywa z nią w sondażach, jednak rynek liczy na dobrą kampanię z jej udziałem, stąd pozytywniejszy początek tygodnia. 

Miniony tydzień był raczej spokojny, o wakacyjnym zabarwieniu, aczkolwiek publikacja inflacji CPI z USA wywołała wzrost zmienności. Inflacja spadła bardziej niż zakładali analitycy, co w sposób oczywisty otworzyło na nowo debatę o potrzebie wrześniowej obniżki. W świetle wcześniejszych bardziej gołębich wystąpień prezesa Fed, akcentującego na dodatek zależność od danych, miks szybciej spadającej inflacji wraz z sygnałami spowolnienia amerykańskiej gospodarki musiał przełożyć się na wzrost oczekiwań rynkowych na szybszą obniżkę stóp.