Na giełdach w najlepsze trwa eldorado. Po słabszym okresie i obawach związanych z koniecznością dalszych podwyżek stóp w USA, a także ofensywą Izraela na Strefę Gazy, rynki uspokoiły się. Optymizm zaczął przeważać. Konflikt na Bliskim Wschodzie jest faktem, ale jednak scenariusz bazowy jest taki, że będzie lokalny. Większego szoku na rynku ropy nie było, a ta i tak szybko zaczęła tanieć, tonując presję inflacyjną. Dodatkowo dane o inflacji pokazują, że ta hamuje. Podobnie jak rynek pracy w USA. To zaczyna mieć przełożenie na sposób myślenia Fedu. 

Na rynkach rozwiniętych zeszły tydzień upłynął znów w nastrojach korekcyjnych, a prym w tym wiodły przede wszystkim amerykańskie indeksy. Słabsze wyniki finansowe Google i Mety skutecznie ostudziły zapał do spółek technologicznych, przed którymi jawi się widmo dużych inwestycji w rozwój AI. Coś, co przynosiło duże wzrosty, teraz może działać w drugą stronę. Do tego jeszcze należy dołożyć jeszcze cały czas napiętą sytuację na Bliskim Wschodzie. 

Miniony tydzień to wyraźna korekta na światowych rynkach akcji z istotnym wyjątkiem warszawskiej giełdy. Świat pozostawał pod ciężarem rosnących rentowności obligacji oraz rosnącego napięcia na Bliskim Wschodzie. Amerykański indeks S&P500 spadł o 2,4%, technologiczny NASDAQ o 3,2%, niemiecki DAX o 2,6% a francuski CAC40 o 2,7%. Na fali powyborczego optymizmu WIG zyskał 1,9% ciągnięty przede wszystkim przez duże spółki: WIG20 wzrósł o 2,8%. Natomiast mWIG40 stracił 0,1%, a sWIG80 zyskał 0,1%.

Miniony tydzień był raczej spokojny na giełdach światowych, za to warszawski parkiet cieszył się gwałtownymi wzrostami. Zwyżkowały przede wszystkim notowania spółek skarbu państwa, prawdopodobnie w odpowiedzi na poprawiające się sondażowe szanse opozycji na przejecie władzy. W efekcie WIG zyskał 4,9%, WIG20 5,6%, mWIG40 4,8%, a sWIG80 1,9%. Amerykański S&P500 wzrósł o 0,5%, ale już technologiczny NASDAQ stracił 0,2%, niemiecki DAX 0,3% a francuski CAC40 0,8%.

Zeszłego tygodnia nie można zaliczyć do udanych, bo jednak na rynkach światowych przeważały spadki, ale doszukać się można też pozytywów. To dlaczego mamy korektę jest jasne – dalsza restrykcyjna polityka Fedu, a do tego także problem z inflacją w strefie euro. Wysokie ceny ropy dopełniają obrazu całości. Jednak gdzieś rynek może szukać już powoli odbicia. W zeszłym tygodniu zaskakującą reakcję obserwowaliśmy po mocnych danych z rynku pracy w USA – mimo pozytywnej rewizji za sierpień i przyroście o 336 tys. miejsc pracy w sektorze pozarolniczym we wrześniu, Wall Street tylko początkowo zareagowała negatywnie.