Wydawało się w zeszłym tygodniu, że w końcu nawet gospodarka amerykańska doczeka się recesji. Kolejne wskaźniki koniunktury okazywały się gorsze od oczekiwań. Nawet indeks ISM dla usług, których dobra sytuacja do tej pory dawała nadzieję optymistom, został zaraportowany na poziomie zaledwie 52,6, wobec spodziewanych 59. Amerykańska giełda spadała, w środę aż o 2,4% w przypadku S&P500. Tymczasem okazało się, że optymistów jest wciąż bardzo dużo, a ich siły zostały wzmocnione dzięki zaskakująco dobremu wobec minorowych nastrojów piątkowemu raportowi z rynku pracy. We wrześniu powstało 136 tys. nowych miejsc pracy, przy czym uznaje się, że średnio do utrzymania wzrostu gospodarczego potrzeba ok. 100 tys. nowych etatów. Do tego poprzednie odczyty zostały skorygowane o 45 tys. miejsc na plus. Stopa bezrobocia spadła do rekordowych od 50 lat 3,5%. Jedynie brak wzrostu płac świadczy gorzej o amerykańskim rynku pracy. W rezultacie tygodniowa zmiana S&P500 to tylko -0,3%.