W minionym tygodniu inwesotrzy nie byli zdecydowani co do kierunku ruchu. Walczą ze sobą obecnie dwie siły – z jednej optymizm związany z tym, że coraz bliżej jest do uzyskania odporności stadnej na COVID w wielu gospodarkach państw rozwiniętych, a z drugiej z niepewnością związaną z narastającą globalnie presją inflacyjną, a co za tym idzie obawami o to, że Fed i EBC zaczną sygnalizować podwyżki stóp procentowych, wcześniej kończąc programy wsparcia skupem aktywów. Takie obawy głównie zmaterializowały się na rynku walutowym po czwartkowych danych o inflacji z USA.

Zeszły tydzień to umiarkowane wzrosty na większości giełd na świecie, w tym w Polsce. WIG wzrósł o 1,0%, WIG20 o 0,8%, mWIG40 o 0,7%, a sWIG80 o 1,5%. Dla porównania, DAX wzrósł o 1,1%, francuski CAC40 o 0,5%, S&P500 o 0,6% zaś NASDAQ o 0,5%. Indeks krajów rozwijających się MSCI Emerging Markets zyskał 1,5%. Na wielu rynkach indeksy zbliżają się lub biją historyczne szczyty.

To był całkiem udany dla giełd tydzień. Póki co odmiana indyjska koronawirusa nie wzbudza większego niepokoju – rynek zakłada, że co najwyżej nieco opóźni to pełni powrót do normalności. Podobnie wygląda sytuacja z lokalnymi ogniskami w Azji – z doświadczeniem z zeszłego roku powinno się udać ograniczyć rozprzestrzenianie się pandemii po tym kontynencie. Nieco zadyszki łapały surowce gdy do głosu dochodziły chińskie władze chcące wpłynąć na ceny, aby ograniczyć inflację. Jak widać jednak ciężko wygrać z trendem i metale czy ropa wychodzą z tej batalii zwycięsko.

Miniony tydzień mógł zakończyć się większą korektą na rynkach giełdowych, ale w końcówce udało się przywrócić nieco optymizmu, w tym na amerykańskich spółkach technologicznych. W efekcie tego bilnas tygodnia na NASDAQ jest lekko na plus, natomiast S&P500 spadł o 0,43%, niepokoić jednak mogą chińskie działania wymierzone w tamtejszych gigantów technologicznych. Dodatkowo też rząd chiński stara się regulować ceny surowców, aby zapobiegać ich nadmiernemu wzrostowi, co uderza w spółki surowcowe.

Miniony tydzień obfitował w zmienne nastroje, ale znakiem mijającej pandemii jest to, że tym razem to właśnie dane makro były w centrum uwagi, a nie informacje o zachorowaniach czy postępach szczepień. Przede wszystkim obawy rynku budzi rosnąca inflacja konsumencka i producencka w USA. Fed pozostaje gołębi w swoim nastawieniu, ale w wypowiedziach po publikacji danych o inflacji dało się zauważyć zaskoczenie, ale cały czas podtrzymywano, że trzeba patrzeć na kolejne odczyty, bo Fed będzie reagował dopiero na wyraźny trend wzrostu inflacji.