Miniony tydzień odznaczył się znaczącą zmiennością na najważniejszych rynkach giełdowych. Sentyment rynkowy zdecydowanie nie sprzyjał europejskim indeksom – w skali całego tygodnia, francuski CAC40 zniżkował o 3,5%, niemiecki DAX o 2,8%, a brytyjski FTSE250 o 0,2%. Tymczasem, amerykańskie indeksy giełdowe zdołały zakończyć tydzień w kolorze zielonym – NASDAQ wzrósł o 2,3%, S%P500 o 0,5%, a DJI o 0,2%. W centrum uwagi inwestorów ponownie znalazły się dane z amerykańskiej gospodarki, które po raz kolejny nie zachwyciły. Dynamika sprzedaży detalicznej wyniosła -0,3% mdm wobec prognoz na poziomie -0,2%.

Pierwsza część ubiegłego tygodnia na rynkach finansowych była bardzo spokojna. Rynek oczekiwał czwartkowej decyzji Rady Prezesów EBC. Konsensus rynkowy nie zakładał żadnych zmian w polityce monetarnej, jednakże inwestorzy liczyli, że podczas konferencji Mario Draghi zapowie zwiększenie skali luzowania ilościowego. Tymczasem prezes EBC nie zadeklarował żadnych gołębich zmian w najbliższej przyszłości. W efekcie najważniejsze indeksy giełdowe w Europie i Stanach zareagowały spadkami. Co więcej, te kontynuowane były również w piątek. W skali całego tygodnia, francuski CAC40 stracił 1,1%, niemiecki DAX 1%, a brytyjski FTSE250 0,7%.

Miniony tydzień był bardzo bogaty w liczne odczyty makroekonomiczne, zwłaszcza ze Stanów. Te miały dać odpowiedź na pytanie: czy ostatnie jastrzębie komentarze przedstawicieli Fed znajdą swoje odzwierciedlenie w podwyżce stóp procentowych. Najnowsze dane nieco zawiodły, jednakże rynek w dalszym ciągu wierzy, że FOMC w najbliższych miesiącach postanowi zaostrzyć politykę monetarną. Z jednej strony pozytywnie zaskoczył odczyt indeksu Conference Board (101,1 pkt wobec oczekiwań na poziomie 96,9 pkt), natomiast z drugiej rozczarowała publikacja indeksu Chicago PMI (51,5 pkt względem prognoz na poziomie 54 pkt). Jednak wydarzeniem tygodnia była publikacja danych z amerykańskiego rynku pracy.

W minionym tygodniu to nie dane makro (chociaż wcale nie było ich tak mało), ale sympozjum w Jackson Hole było najważniejszym wydarzeniem tygodnia, a może nawet miesiąca. Kulminacyjny jego punkt, czyli wystąpienie szefowej Fed J. Yellen, wywołało dużą zmienność i silny spadek przede wszystkim na eurodolarze. W przypadku rynków giełdowych dużej reakcji nie obserwowaliśmy – w Europie w piątek najważniejsze giełdy kończyły nawet sesję na plusie, a Wall Street notowała tylko delikatne spadki.

Ustanowienie historycznych rekordów przez Wall Street najwyraźniej nie było przypadkowe, bo nawet w tygodniu słabszych nastrojów inwestycyjnych, tamtejsze indeksy kończyły tydzień neutralnie, utrzymując się blisko rekordów. Akurat tam na podatny grunt trafiły minutes z ostatniego posiedzenia FOMC, które pokazały niezdecydowanie w gronie tamtejszych bankierów centralnych. Nie dostrzegają oni kłopotów z presją inflacyjną, natomiast dane z amerykańskiej gospodarki, chociaż dobre, to jeszcze nie budzą pełnego zaufania. Wydaje się zatem, że wrzesień nie jest bazowym terminem dla podwyżek stóp procentowych.